Wilhelm Bras live LDZ 2013

My performance at facebook.com/ldzfestival

fot. Jakub Knera, popupmusic.pl fot. Jakub Knera, popupmusic.pl

 > Jakub Knera, popupmusic.pl

"Dla mnie ten koncert okazał się objawieniem nie tyle w skali festiwalu czy Polski ale wręcz tego, co potrafią zaprezentować artyści na całym kontynencie. Kulczyński złamał konwencje występu kilkakrotnie – postawił skonstruowany przez siebie syntezator modularny na środku sali, wśród publiczności, kazał zagasić światło, a sam wystepował jedynie z górniczą lampką na czole, migocząc nią na wszystkie strony. Zaserwował set obłędny, szalenie płynny i wciągający – oparty przede wszystkim na materiale z Wordlesss Songs for Electric Fire. Jego muzyka, podobnie jak na płycie nie wypadła stricte tanecznie, ponieważ muzyk w trakcie setu, regularnie ją psuł, bawił się rytmiką i wprowadzał na bieżąco modyfikacje. W ciemności tańczył i aż żal, że publiczność nie dała się wciągnąć do tej zabawy – może po prostu dlatego, że jego występ chcąc nie chcąc, wprawiał w osłupienie. Wyjątkowość jego pomysłów tylko potwierdziła jego artystyczną dojrzałość i doskonałe operowanie własnym językiem.'

> Andżelika Kaczorowska
"Na scenie LDZ Music Festival mik!musik reprezentował równie ciekawy artysta - Wilhelm Bras, konstruktor syntezatorów, proponujący abstrakcyjne spojrzenie na ten instrument, nie gardzący jednak wprowadzeniem do niego rytmu 4/4. Do tego doszły walory performatywne, np. pionowo ustawiona konsola, oświetlona wyłącznie światełkiem zamontowanym na głowie śląskiego muzyka, co sympatycznie nawiązuje do górnictwa, podobnie jak okładka pierwszorzędnego „Wordless Songs By The Electric Fire”. Chciałby się powiedzieć „widz normalny wychodzi, widz kultowy zostaje”, bo to najbardziej hermetyczna propozycja z line-up’u, ale mimo ciężaru gatunkowego i późnej godziny (około 2:00), sporo osób zdawało się, podobnie jak ja, zafascynowanych.

> Jacek Świąder
„Bliżej awan­gardy” Wilhelm Bras — zja­wi­sko, facet uży­wa­jący syn­te­za­to­rów wła­snej pro­duk­cji, gra­jący w miej­scach o spe­cjal­nej archi­tek­tu­rze i aku­styce, brzmiący potęż­nie, ale logicz­nie. Znakomity Piotr Kurek, zniu­an­so­wany, pre­cy­zyjny, który powie­dział mi, że było tro­chę za gło­śno. Może naj­lep­szy, razem z Wilhelmem Brasem, arty­sta wie­czoru, naj­bar­dziej „świa­towy”, z mety zro­zu­miały i dający się odkry­wać na kilku pozio­mach, otwarty na interpretacje.'

Media

performances