Wilhelm Bras on Facebook
recenzja Popupmusic.pl nice album review in Polish by J. Knera
recenzja Nowa Muzyka nice album review in Polish by M. Fundowicz
Bardzo lubię używać określenia piosenka na utwory w niczym nieprzypominające piosenek, bardzo abstrakcyjne, nieprzyjazne słuchaczowi, unikające zwyczajnych struktur i niedające sic jednoznacznie scharakteryzowane. Piosenki Wilhelma Brasa takie właśnie są i nie odnoszą się zupełnie do naszej rzeczywistości, składając się głównie z chrobotów, trzasków, pisków i dziwnych dźwięków, jakie w stanie byty wydać zbudowane przez Pawła Kulczyńkiego (Tropajn) własnoręcznie instrumenty. To silnie zsyntetyzowany materiał, hojnie tryskający iskrami wysokich tonów i operujący zgrzytami przypominającymi sterylne kreacje Autechre z początków ubiegłej dekady, hiphopowy idiom zamieniając jednak na polirytmiczne techno, tworząc zupełnie nowe i bardzo zajmujące uniwersum.
Łukasz Warna-Wiesławski (d. niezal.co) Vice
Wilhelm Bras / Pawel Kulczynski, a musician and sound artist immersed in his modular synthesizers and the physics of noise, an avid analogue synth enthusiast, who builds his own machines, a neo alchemist of sound. He sculpts analogue beats and subtle glitches and bleeps. His new album - Wordless Songs by the Electric Fire - is a prime example of noodles and glitches sourced from his living and breathing electronics, a result of years of DIY nerding and sonic research. Danceable, bubbling analogue beats and trippy atmospherics make it as apt for the dancefloor, as for your home listening. The warmth of analogue and the weird sounds conjure a world that’s playful and utterly likeable, in our universe, that is. The listener is invited into his analogue microcosm, guided by the steady rhythm, sometimes straying from the path, only to come back disoriented but convinced.
Lucia Udvardyova @ Electronicbeats Eastern Haze + Eastern Daze
Pod pseudonimem Wilhelm Bras kryje się śląski eksperymentator Paweł Kulczyński, postać szeroko znana w wąskich kręgach miłośników brzmień ekstremalnych, autor niebanalnych koncertów plenerowych oraz instalacji dźwiękowych, jak też zapalony budowniczy instrumentów analogowych.
Tym razem artysta zdecydował się przekuć swe niszowe doświadczenia w nieco bardziej przystępną i zrytmizowaną formę, zachowując jednak charakterystyczny dla siebie pazur i wybujałe, choć surowe brzmienia. Pojawienie się repetytywnych sekwencji uchyla furtkę do organicznego świata sprężystych hałasów, karkołomnych wolt i zgrzytów, zaprzęgniętych do ostrej, często densflorowej jazdy.
Poza miarowością metrum niewiele się jednak na płycie powtarza, każdy takt ma swoje niuanse, ozdobniki i cyzelowania rodem z czeluści algorytmów generatywnych. Glitch zderza się tu z noisem, techno z funkiem, a wszystko spojone jest wyrazistym brzmieniem rozgrzanego do czerwoności syntezatora analogowego, który jednak zamiast ciepła przynosi soniczny terror.
PK